niedziela, 10 listopada 2013

Dwie fantastycznie pyszne niedziele.

Są takie niedzielne popołudnia, w które człowiekowi nic się nie chce. W które leży bykiem na kanapie, przed telewizorkiem, i ogląda durne programy. Leniwe niedzielne popołudnia. Bardzo leniwe.

W zasadzie to, przynajmniej w naszym przypadku, zazwyczaj całe niedziele są takie leniwe. Oczywiście, jeśli nie są to pracujące niedziele.

Zeszła niedziela była wybitnie leniwa, rozlazła wręcz. Po odbębnieniu obowiązkowych czynności, jak pojechanie do punktu A, pobranie różnych gratów i przewiezienie ich do punktu B, czym prędzej rozpoczęliśmy, z Panem U, ewakuację do domu, co by trochę się pobyczyć.

Problem polega na tym, że dokładnie 270 metrów od naszego mieszkania (według Google Maps) mamy "restaurację" McDonald's. Wracając do domu przejeżdżaliśmy właśnie koło tego niechlubnego miejsca. Na moje głupie i spontaniczne "Chodź do Maca na szejka albo frytongi" Pan U ochoczo skręcił kierownicą w prawo, mówiąc "Hm, może zjem sobie jakąś bułę?..."

No i przepadliśmy. Wzięliśmy pełne zestawy. Moja wielka d... będzie jeszcze większa. A mogliśmy spokojnie wrócić do domu i zjeść zupę. Meksykańską. Pyszną. Nieziemską wręcz. Heh...

Fastfoodowe jedzenie jeszcze bardziej nas rozleniwiło, ale resztką sił postanowiłam spełnić obietnicę złożoną Panu U i zrobić deser niespodziankę.

A niespodzianką były gofry z dżemem truskawkowym i bitą śmietaną, posypane kakao i gorąca czekolada do picia :)




Ponieważ była to leniwa niedziela (a poza tym nie mam gofrownicy), posłużyłam się gotowymi goframi, które można kupić w większości sklepów spożywczych. Wrzuciłam je na chwilę do nagrzanego piekarnika, by były ciepłe i chrupkie. W tym czasie ubiłam śmietanę 30% z odrobiną cukru pudru.



Gofry wysmarowałam dżemem truskawkowym, na to wrzuciłam bitą śmietanę i posypałam kakao.


Trochę więcej zachodu było z czekoladą do picia, ale na szczęście nie aż tak bardzo dużo, bo przez leniwy charakter dnia nie zrobiłabym jej, gdybym miała jej poświęcić godziny i pokłady energii ;)

Przepis na nią znalazłam w kuchni Lidla, w tym sklepie też kupiliśmy wszystkie składniki. Generalnie lubię Lidla i jego tematyczne tygodnie. 


Gorąca czekolada:

  • 1 szklanka mleka (dałam takie 2%),
  • 1 mała śmietana 30%,
  • 1 czekolada Bellarom kawowo-śmietankowa (może być też zwykła mleczna czekolada, albo gorzka, albo mieszanka - co kto lubi),
  • pozostała, z robienia gofrów, bita śmietana,
  • kakao do dekoracji.

Do garnuszka wlałam śmietankę i mleko i doprowadziłam do wrzenia. W międzyczasie posiekałam czekoladę na dość małe kawałki (szybciej się rozpuszcza). A później wystarczy już tylko wrzucić czekoladę do gotującej się mieszanki mleka i śmietanki, parę razy zamieszać łyżką, by czekolada się rozpuściła, przelać do szklanek, udekorować bitą śmietaną i kakao. Prawda, że banalnie proste?

Wiecie, że pisząc to poczułam zapach i smak tej pitnej czekolady? Mniam! :)



Dzisiejsza niedziela była zupełnie inna :) Też leniwa, ale bez jedzenia "na mieście" a z jedzeniem i gotowaniem w domu.

A w domu gotuje się zajebiste makarony ;) A inspiracją była wczorajsza randka z Panem U. Tak, tak, Pan U czasami zabiera mnie na randki :D A na randce byliśmy w Pesto, bo blisko mamy ;)

Obsługujący nas pan kelner powiedział, że poleca dania znajdujące się na dołączonej do menu, osobnej kartce. I wybrałam. Tagliatelle z dynią. Było PYSZNE! Przepyszne, bajeczne!! Jeśli tylko będziecie mieli okazję, musicie spróbować. Niebo w gębie. Zajebiste wręcz!

Więc dziś też zrobiłam tagliatelle. Ale nie z dynią. Z cukinią, boczkiem i pietruszką. W zasadzie to też jest danie na leniwą niedzielę, bo w zasadzie samo się robi. A jeśli nie samo, to prosto i szybko.



Tagliatelle z cukinią, boczkiem i natką pietruszki:

  • 2 małe cukinie,
  • Spory kawałek boczku,
  • Natka pietruszki,
  • Duża śmietana 12%,
  • Sok z cytryny,
  • Sól i pieprz.

Boczek pokroiłam w słupki i wrzuciłam na gorącą patelnię, by wytopił się tłuszcz a reszta ładnie podsmażyła. Cukinię umyłam i również pokroiłam w słupki. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by zarówno boczek, jak i cukinię pokroić np. w kostkę :)

Gdy boczek był już ładnie zrumieniony i wytopiło się z niego sporo tłuszczu, dorzuciłam cukinię i chwilę jeszcze podsmażyłam. Następnie wlałam śmietanę, doprawiłam solą i pieprzem oraz sokiem z cytryny i dorzuciłam pokrojoną natkę pietruszki. Całość doprowadziłam do wrzenia i wymieszałam z ugotowanym makaronem.



Edek, czując chyba zbliżającą się zimę, wolny czas spędza tak:


1 komentarz: