niedziela, 20 października 2013

"Po czym poznać, że kot jest w domu?"

"Po czym poznać, że kot jest w domu?" To pytanie postawił dziś Pan U na swoim Facebooku. 

Odpowiedź jest banalnie prosta. "Proste - gotującą Panią domu słychać na całej klatce schodowej."

No faktycznie Pan i Władca mieszkania Edek nie za bardzo pozwalał mi dziś na spokojne ugotowanie obiadu.

A ja, jeszcze bardziej niż zwykle, nie miałam ochoty długo stać przy garach. Jaka mogła być tego przyczyna w niedzielne popołudnie, po sobotniej imprezie urodzinowej koleżanki A? Myślę, że każdy zna na to pytanie odpowiedź ;)

Tym bardziej chcieliśmy z Panem U zjeść coś porządnego i treściwego.

Tak więc Edek nie pomagał mi dziś w kuchni. Nie miał własnego wkładu w naszym obiedzie. Mój stan ciała i umysłu nie pozwalał mi na traktowanie jego kręcenia się pod nogami, miauczenia i próbowania wskoczenia na szafkę, na której akurat kroiłam szynkę szwarcwaldzką, z anielską cierpliwością. Po 10 minutach próśb, gróźb, wrzasków, przeklinania i ciągłego odpychania go i udaremniania jego skoków, nie wytrzymałam. 

Edek został wyrzucony z kuchni z hukiem. Z równie dużym hukiem zostały za nim zamknięte drzwi. A ja mogłam zabrać się za robienie jedzenia, w spokoju. Przy bardzo głośno nastawionym radiu. Żeby nie słyszeć miauczenia zza drzwi. I skrobania w drzwi. Tak, wiem. Jestem wredną, nieczułą babą.




Spaghetti ze szpinakiem i szynką szwarcwaldzką:


  • Opakowanie świeżego szpinaku (ze sklepu na "L"),
  • 2 ząbki czosnku,
  • 200 ml śmietany 12%,
  • Opakowanie szynki szwarcwaldzkiej,
  • Olej/oliwa,
  • Sól i pieprz,
  • Spaghetti.


Tak, wiem. Znów szpinak. Ale my lubimy szpinak. I za każdym razem jak jedziemy po jakieś zakupy do sklepu na "L", to opakowanie tego zielonego czegoś ląduje w naszym koszyku. Dopiero później zastanawiam się co z niego zrobić ;)

Na patelnię z olejem wrzuciłam, przeciśnięty przez praskę, czosnek i szpinak. Dusiłam dopóki liście nie zrobiły się "rozciapciane". Do tego dolałam śmietanę, posoliłam, popieprzyłam i wrzuciłam pociętą w paski, wcześniej podsmażoną na suchej patelni, szynkę.

Chwilkę pogotowałam, żeby całość trochę odparowała. Jednak nie jest to konieczne, jeśli ugotowanego makaronu (do którego wlewa się sos, a całość szybko miesza) nie przeleje się zimną wodą. Jeśli spaghetti jest nieprzelane zimną wodą, niewypłukany krochmal zagęści nam sos :)

No i jeszcze drobna rada: nie należy mocno solić wody na makaron. Sos, ze względu na obecność szynki szwarcwaldzkiej, jest dość słony.


Przepraszam za brak pięknego zdjęcia, z równo położonym spaghetti i czyściutkim talerzem, wkoło potrawy, ale byliśmy głodni. Spieszyło nam się żeby w końcu to zjeść ;)

7 komentarzy:

  1. Osobiście polecam... wywalanie kota z kuchni też bo szynkę wyżerać próbuje :P

    OdpowiedzUsuń
  2. papaye szpinakożerne...

    OdpowiedzUsuń
  3. bo Wam muskuły urosną ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Same ulubione smaki, trzeba wypróbować :) A swojego kota to chyba na balkonie zamknę, bo drzwi w kuchni nie posiadam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musisz szybko robić, póki w miarę ciepło jest i kot na balkonie nie zamarznie ;)

      Usuń
    2. ehhhh czasem to bym go wystawiła tam, bez względu na pogodę, tak w ramach lekcji pokory... ;)

      Usuń
    3. Oooo, a myślałam, że to ja jestem złą kocią właścicielką, że mam czasem ochotę też go ukarać taką lekcją pokory :)

      Usuń